Misja-wizja

Misja - Wizja - Wartości

Przeczytaj o naszych wartościach i tym czym się kierujemy w prowadzeniu lekcji rysunku. Bo to, że uczymy rysunku to jest oczywiste ale w jaki sposób to robimy już oczywiste nie jest. Nie widać naszych wartości oraz misji jaką niesiemy.

Wartości domina

Mówi się, że jaki jest przywódca taka jest organizacja. I tu trzeba pokazać działalność naszego szefa – Wojciecha Domińczaka. On sam twierdzi że największym osiągnięciem w jego życiu nie jest fakt, że Domin jest najlepszą szkoła rysunku w Polsce. Ani też to, że mamy najlepsze wyniki na architekturę – te słynne pierwsze miejsca. Szef Domina – Wojciech Domińczak uważa że największa wartością w jego życiu i największym osiągnięciem był misja jakiej podjął się w roku 2004. Wtedy to postanowił nie dopuścić do tego, że chłopiec o imieniu Kamil nie pójdzie do domu dziecka. Zabrał go do siebie i uczynił go swoim synem. Chłopiec był ciężko chory – miał FAS (Płodowy Zespół Alkoholowy). To doprowadziło go do śmierci w 2021 roku w wieku 18 lat. Nasz szef a dla nas wszystkich po prostu “Wojtek” jak sam twierdzi wykonał pewną wielką misję.

To właśnie na chęci pomocy zbudowany jest Domin. Tu trzeba wrócić jeszcze głębiej – do roku 1994.

1994 - początek domina - początek szkoły rysunku

Oto relacja Wojciecha Domińczaka z tego jak zaczęła się Nauka Rysunku pod szyldem Domin:

Był rok 1994. Grudzień. Jakoś tak na początku.

Byłem na pierwszym roku studiów. A ponieważ grudzień na WAPW to już jest czas że brakuje czasu. Szybko zbiegałem po schodach żeby złapać autobus 159 który odjeżdżał o 16:05

Miałem raptem siedem minut, żeby zabrać kurtkę i popędzić na przeciwko Hali Koszyki. Tam był mój przystanek.

Kiedy byłem w połowie schodów spotkałem Maćka. To był mój ziom z Liceum. Trochę mnie to zdziwiło ponieważ był w klasie maturalnej. W ręku niósł taką karbowaną plastikową tubę. Wiesz taka co to nobilituje, że już prawie się jest architektem. Zagadałem w pośpiechu :

– No siemasz, co Ty tu robisz?

– Będę zdawał na architekturę w tym roku i chodzę tu na zajęcia.

Pomyślałem, że mogę pojechać tym o 16.20. Nie mogłem odmówić sobie obejrzenia rysunków Maćka.

– eee to zajebiście, pokaż mi swoje prace.

Maciek wyciągnął pomarszczone kartony. No wiesz jak włoży się do tuby gruby brystol to papier się łamie. Słabo to wygląda. Ja też latałem z tubą ale potem już się nauczyłem żeby nosić je w teczce.

Na pierwszym arkuszu miał narysowany Łuk Tytusa w Rzymie (a swoją drogą to kliknij na ten artykuł). Koślawy jak cholera. Nic się nie zbiegało poprawnie. Piony się waliły. A proporcje były dwa razy przesadzone.

Jak dziś pamiętam co wtedy powiedziałem :

– Ty na kurs chodzisz trzy miesiące i nie umiesz ustawić punktów zbiegu?

Teraz bym tak nie powiedział bo to chwyt erystyczny tzw. szlachectwo zobowiązuje. Ale dodałem coś jeszcze, coś co zmieniło całe moje życie.

– Ja bym Cię w tym czasie nauczył więcej.

Pojadę tym 16:35.

Kto by przypuszczał, że chęć pomocy koledze doprowadzi do założenia największej szkoły rysunku w Polsce.

Zacząłem mu robić korektę. Narysowałem punkty zbiegu. Poprawiłem zbieganie się osi krótkich. Wyprostowałem ściany i wrysowałem detale.

Następny autobus będę miał 16:50

Po tym rysunku zrobiłem mu jeszcze jedną korektę ale nie pamiętam już co to było. 17:05 chyba jest następny.

Maciek doznał szoku i powiedział:

– Wiesz, jak rysowałem ten Łuk to w zasadzie nikt do mnie nie podszedł i nie powiedział mi jak rysować.

Ponieważ zajęcia Maćka zaczęły się 16:15 widziałem, że przebiera nogami. Z jednej strony chciał słuchać a z drugiej szkoda mu było opłaconych zajęć. Umówiliśmy się na mega korektę w sobotę na 13.00. Dlaczego nie wcześniej? Bo wiedziałem, że do 3-4:00 będę grał w Cywilizację 🙂

Pierwsza lekcja w DOMINIe ?

Tak jak przypuszczałem. Grałem w Cywilizację ale tylko do jakiejś pierwszej w nocy.

Trochę się stresowałem, że na 13.00 przyjdzie mój pierwszy uczeń. Ja byłem dopiero studentem I roku. A tu takie wyzwanie. Chciałem Maćkowi pomóc.

Punktualnie o 13.00 mój pierwszy uczeń stawił się u mnie w drzwiach. W Piastowie w Al. Wojska Polskiego.

Lekcja trwała prawie cztery godziny.

Wyjaśniałem mu wszystko co sam wiedziałem. Pamiętam jak pokazałem swój rysunek z “Wydziału” Lamus z Kalinówki Kościelnej i powiedziałem:

– Ty też tak będziesz rysował!

Maciek trochę z niedowierzaniem patrzył na ten arkusz. On dopiero zaczynał a moja praca jawiła się jak nie do doścignienia. Teraz po latach wiem, że była łatwa do osiągnięcia. Ale wtedy nie wiedziałem, że istnieje krzywa Duninga Krugera. Wydawało mi się, że jestem już świetny. Potem już nie miałem takiego wrażenia.

Maciek na koniec spytał ile kosztuje ta lekcja. A ja odparłem :

– Nic! To była dla mnie wielka frajda.

Potem już pobierałem honorarium a frajda z uczenia została mi do dziś

Wojtek Domińczak

Maciek Beczak - mój pierwszy uczeń - teraz jest znanym architektem:

architektura

Szkoła rysunku domin - skąd w zasadzie wzięła się ta nazwa?

Szkoła rysunku Domin – to brzmi tak poważnie. Ale powstała zupełnie przez przypadek. Otóż “Domin” to szkolna ksywa Wojciecha Domińczaka. Nadal jak odwiedzają go pierwsi uczniowie, czy koledzy ze szkoły przyprowadzając swoje dzieci tak zwracają się do Wojtka. Jaki to ma znaczenie dla Warstości Szkoły Rysunku Domin? Kolosalne!!!

Domin to dla Wojtka piąte dziecko (nasz szef ma ich czwórkę, z tym że Kamila już w niebie). To całe jego życie. A my wszyscy , najpierw jego uczniowie a teraz kadra szkoły rysunku Domin zawsze mogliśmy do niego podejśc i zagadać. Zawsze miał dla nas czas, zawsze odpowiadał na wszystkie maile czy wiadomości na Fb. Sam z resztą mówi, że nie chce tworzyć barier chce żeby każdy czuł się tu dobrze.

Szkoła rysunku Domin nie powstała w wyniku “biznes planu” a w wyniku pasji Wojtka. Tak będziesz się czuł tu na miejscu. Dołączysz do “wariatów” rysunkowych którzy aż kipią pasją.

Misja szkoły rysunku domin

Wojtek tworząc program nauki rysunku cały czas go rozwija. Dostosowuje do bieżących możliwości. Jak sam kiedyś nam opowiadał:

“… w okolicach 1997 roku stwierdziłem że nauka rysunku będzie tym co chcę robić w życiu. Sprawiało mi to wielką satysfakcję, ale wiedziałem, że nie zbuduję dobrej jakości na samej pasji. Dlatego zacząłem ubiegać sie o funkcję asystenta w Zakładzie Rysunku Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Tam chciałem nauczyć się uczyć.

Pierwszym sygnałem było to że w 1996 roku Pan Włodzimierz Karczmarzyk tak nieformalnie przebąknął, że mógłbym asystentem zostać. Sprowokował go do tego mój rysunke czołgu który wykonałe od tak sobie dla frajdy – jest niżej na zdjęciu. Rok później prof. Henryk Dąbrowski już bardziej oficjalnie o tym powiedział jak pokazałem mu rysunki wakacyjne. A w 1998 roku zostałem zaproszony do uczestnictwa w prowadzeniu zajęć co robiłem do 2004 roku.

W tym czasie nauczyłem się uczyć i znacząco podniosłem swoje umiejętności w prowadzeniu lekcji rysunku.

Zakład rysunku WAPW
To właśnie ten czołg stał się iskrą zapalającą lont Szkoły Rysunku Domin. Wtedy też zauważyłem, że nie ma czegoś takiego jak talent. Wtedy powstało motto Domina "Talent nie istnieje"
wystawa rysunków na WAPW
To właśnie chęć ciągłego doskonalenia się i poprawy umiejętności jest największą wartością merytoryczną Domina. To bezpośrednio wpływa na to jak widzimy przyszłośc naszych uczniów.
Wojciech Domińczak jako asystent w zakładzie rysunku Architektury Politechniki Warszawskiej
Nauka rysunku na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej
To zdjęcie dostałem dzięki uprzejmości mojego przyjaciela Michała Suffczyńskiego - jestem na nim z moją grupą akademicką. Fajne było to że w grupie akademickiej miałem już wielu uczniów którzy dostali się na architekturę po "mojej" szkole rysunku 🙂

Olympus mons - nieziemska wielkość

Wizja przyszłości szkoły rysunku domin

Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego zdania. Przed nami nieznane ale jakże kuszące możliwości.

Wydawało się że kiedy osiągnęliśmy Złotą Dekadę to juz dalej nic nie ma. (Złota Dekada – to czas 10 a nawet 12 lat pod rząd kiedy to uczniowie Kursów Rysunku w Dominie zajmowali pierwsze miejsce na architekturze.

Rodzina domina - nade wszystko

Dołączając do szkoły rysunku Domin. Dołączasz do rodziny – Rodziny Domina tak będziemy Cię traktować.

I nie są to tylko czcze słowa ale konkretne czyny. Spotykamy się na wspólnych rysowaniach w plenerze – Dominiady. Robimy spotkania świąteczne – Wigilię. Spotykamy się przy ognisku.

Rodzina Domina opiekuje się też najmłodszymi członkami naszej społeczności.

MISIA MAŁA WOJOWNICZKA

Jakieś 20 lat temu na kurs przyjeżdżał Marek. Dostał się na architekturę i rozpoczął w niej pracę. Po paru latach urodziła mu się córeczka – Michalina. Misia jest ciężko chora i wymaga wielu zabiegów. Te są znowu kosztowne. My jako Rodzina Domina postanowiliśmy objąć Misię opieką. Nie jesteśmy w stanie uratować całego Świata ale pojedyncze osoby już tak.

Wojtek “Domin” Domińczak ruszył z taką akcją – przekazał 4 swoje rysunki na sprzedaż z których całą kwotę przeznaczył na rehabilitację Misi. W ciągu 48 godzin kupili je inni członkowie Rodziny Domina. I tak zebraliśmy na ten cel 8.000 zł a to już na wiele pozwoli rodzicom.

Tacy jesteśmy i tacy będziemy. 

Pomagać to jest nasza Misja-Wizja-Wartość.

Dołączając do Szkoły Rysunku Domin stajesz się część większej społeczności.