Atmosfera- o człowieku w architekturze
Atmosfera– Gdybym miał spytać ludzi jak rozumieją tytuł artykułu za pewne odpowiedzi odnosiłyby się do pewnej aury i bardziej mistycznego znaczenia tego słowa. W zasadzie nie wiadomo jeszcze w pełni czym jest atmosfera miejsca, ale danych jest na tyle dużo by z pomocą własnej intuicji móc być odpowiedzialnymi za własny well-being również pod tym kątem. Jest parę zagadnień, które wydają się pozornie nie połączone, jednak po dłuższym zastanowieniu nadają głębszego sensu temu zagadnieniu.
Widzenie peryferyjne
Jako ludzie widzimy na dwa sposoby równolegle: punktowo oraz peryferyjnie. Punktowo to znaczy, że w pełni wyraźnie widzimy ledwie obraz o rozpiętości około 2° i z tych obrazków mapujemy sobie obraz o rozpiętości do 15°. Widzenie peryferyjne to tak naprawdę cała reszta, człowiek posiada pole widzenia w obszarze 60-107°, to jest obraz, na którym się skupiamy jak patrzymy przed siebie, ogółem zauważamy obrazy w obszarze około 180°, a w momencie kiedy również i skupimy się na najbardziej oddalonych na boki obszarach, jesteśmy w stanie poszerzyć ten obszar do 240°. Najprościej tak naprawdę opisuje to gradient, gdzie obraz im dalej od środka, tym staję się coraz bardziej rozmyty.
Ten rysunek został wykonany w taki sposób by zapisać kadr, który jednorazowo można objąć wzrokiem. W przeciwieństwie do tradycyjnego zapisu na zasadzie fotograficznego rysunku, ten stara się pokazać ile widzimy i jak widzimy. Nie jest to dokładny zapis sposobu widzenia ludzi, a bardziej rysunek wrażeniowy oparty o taki mechanizm. Dzięki temu też szkic stał się bardziej klimatyczny. Fakt, że wyszło to zupełnie mimowolnie ukazuje jakiś związek między pojęciami atmosfery i widzenia peryferyjnego.
To miejsce urzekło mnie tak naprawdę od pierwszego spotkania, kiedy jedynie przechodziłem na wskroś dziedzińca gdzieś po drodze. Potem rutynowo mijałem je, ponieważ przecinało wiele moich codziennych tras. Pewnego razu, w końcu, zdecydowałem się by przysiąść i wykonać rysunkowy zapis. Sam ten proces niezwykle mnie zrelaksował; co jakiś czas ktoś tamtędy przechodził, niektórzy siadali na schodkach, by odpocząć, rozmawiali, a ich głosy odbijały się od ścian wnętrza. Przede wszystkim też bije od tego miejsca spokojem, mimo że tak naprawdę jest to patchwork różnych dobudówek, niezgadzających się rytmów i detali, ale całość ujęta jest ostatecznie jednym architektonicznym językiem. Myślę też, że ten fakt jest ważny pod kątem atmosfery miejsca i jego wspomnienia. Nie jesteśmy w jednym momencie obłapiać wzrokiem całego dziedzińca, więc nie wiemy jak wygląda lewa ściana, kiedy patrzymy na prawą, wiemy jednak, że jest ona podobna, więc wyobrażamy sobie czego można się spodziewać i łatwo zapamiętać generalną zasadę i estetykę miejsca, jednak w naszej pamięci są też pewne dziury. Dla porównania tego typu współczesny dziedziniec, którego rysunek umieściłem poniżej dużo łatwiej jest zapamiętać i tak naprawdę w głowie nie mamy już atmosfery, tylko generalną geometrię architektury bez żadnego pogłębienia, a czemu jest to istotne napiszę też później.
„Artyści wydają się bardziej świadomi roli, jaki odgrywa klimat pracy, niż architekci, którzy mają tendencję do myślenia w kategoriach ‘czystej’ przestrzeni, formy i geometrii. Atmosferę w ich środowisku uważa się zwykle za coś romantycznego, czczą igraszkę. Ponadto znana tradycja architektoniczna Zachodu opiera się na postrzeganiu obiektu oglądanego przez skupionego widza. Zasadą typowych obrazów architektonicznych jest klarowność, a nie efemeryczność i wieloznaczność.” – Juhani Pallasma (wykład ‘Miejsce, przestrzeń i atmosfera’)
Atmosfera, ale także wspomnienia są w naszych głowach zapisywane jako, nic innego, jak rozmyty obraz, jako plamy bladych barw, światła, połączone z bardziej charakterystycznymi elementami przestrzeni. Zauważyć można, więc związek między jednym a drugim, jednak jak dokładnie wygląda obraz widziany na obrzeżach naszego pola widzenia? Im dalej od punktu skupienia naszego wzroku tym mniej zaczynamy widzieć barwy, a bardziej światło, dodatkowo coraz bardziej jesteśmy tam wyczuleni na ruch. Dzieje się tak, ponieważ mamy dwa rodzaje receptorów w oku, jedne są odpowiedzialne za ostrość obrazów i rozróżnianie kolorów (najwięcej ich jest w centrum siatkówki oka), drugie zaś są odpowiedzialne za widzenie, właśnie, światła i ruchu. Nie jest jednak tak, że na obwodzie siatkówki mamy jedynie jeden rodzaj receptorów, są one wymieszane na całej jej powierzchni, ale różni się gęstość ich rozłożenia, bo nie widzimy czarno-biało po obwodzie, a mamy mniejszą zdolność do określenia dokładnych kolorów.
By więcej dowiedzieć się o perspektywie i jak widzimy:
Instynkt i bezpieczeństwo
Zwykło się nazywać, że zwierzęta posiadają instynkt, zaś ludzie mają intuicje. W gruncie rzeczy nie różni się to, nad to, wybitnie, intuicja jest jedynie połączona z bardziej świadomymi procesami w mózgu człowieka, ale tak samo dotyka czysto instynktownych, zwierzęcych procesów. Intuicja jest połączona z przeczuciem, jednak rzadko łączymy ją z atmosferą; gdzie instynkt wydaję się, że składa się głównie z odbierania atmosfery, właśnie. Czy jest przyjazna, czy wroga, zapraszająca, czy odstraszająca. Zwierzęta, ale my tak samo, dzięki temu dowiadują się natychmiastowo kluczowych informacji o miejscu, w jakim się znajdują. Ten ułamek sekundy jest kluczowy właśnie w kształtowaniu naszego zachowania i odczuć związanych z danym miejscem. Dzięki temu możemy gdzieś czuć się komfortowo, bądź czuć ciągły niepokój. Z tego też powodu, wybieramy często miejsca pod ścianą, lub w rogu, tak by nasze plecy były oparte i nie mogły być zaatakowane przez potencjalne drapieżniki, a jednocześnie, żeby posiadać możliwość ciągłego mapowania otoczenia. Gdy jednak usiądziemy przy stoliku w samym środku restauracji, a za naszymi plecami, będą inni klienci, będziemy się oglądać, jeśli wykryjemy ruch za naszymi plecami, bądź zmieni się sytuacja oświetleniowa, na przykład zapali się lampa miejska za oknem. Z tego właśnie powodu istotne jest poczucie bezpieczeństwa w miejscach, w których przebywamy. Brak tego poczucia, aktywuje produkcje hormonów, które nas stymulują, a nie uspokajają. Na dłuższą metę zwyczajnie powoduje to zmęczenie i przebodźcowanie.
“Naszymi zachowaniami kieruje mózg. Geny z kolei są matrycą kontrolującą budowę i strukturę mózgu. Otoczenie, w którym przebywa człowiek, wpływa na funkcjonowanie genów, a w rezultacie w strukturę mózgu. Ostatecznie prowadzi to do modyfikacji naszych zachowań. Planując swoje otoczenie, pamiętajmy, że kształt architektoniczny wpływa na nasz mózg i nasze zachowania.” – Fred Gage
Juhani Pallasma, znany fiński teoretyk architektury i architekt zarazem na jednym ze swoich wykładów: ‘W stronę neurobiologii architektury – umysł ucieleśniony i wyobraźnia’ powiedział: ‘Trudno nawet wyobrazić sobie, jak złożony jest nasz system nerwowy. Mózg człowieka zawiera ponad sto miliardów neuronów, a każdy neuron posiada średnio 7 tysięcy połączeń synaptycznych. Oznacz to, że każdy z nas ma około 500 bilionów synaps [Strach pomyśleć jakie konsekwencje może mieć brak zrozumienia tych zagadnień przez tysiące lat kształtowania się naszej cywilizacji]. Głębsze zrozumienie psychicznych konsekwencji i skutków oddziaływania sztuki architektonicznej obiecują ustalenia neurobiologii oraz współczesny dyskurs zainspirowany koncepcjami ucieleśnienia i zdwojoną uwagą poświęconą zagadnieniom sensoryczno-empirycznym. (…) Najnowsze odkrycia dotyczące złożoności oraz plastyczności naszego mózgu i systemu nerwowego eksponują wrodzoną multisensoryczną naturę naszych doznań życiowych, w tym doznań wynikających z obcowania z architekturą. Kontrastuje to z tradycyjnym, wciąż dominującym, wizualnym postrzeganiem architektury. Sugeruje również, że najistotniejsze doznania architektoniczne mają charakter egzystencjalny ; są czymś więcej niż obrazem na siatkówce oka, wrażeniem intelektualnym lub upostaciowaniem kanonów nowej estetyki.’
Mimo awersji Juhanniego Pallasmy do zmysły wzroku, poświęcił on też znaczny przedział czasu na wyjaśnienie właśnie tego zagadnienia, co w tym artykule zrobiłem już wcześniej, bo mimo tego, że skupienie się tylko i wyłącznie na tym zmyśle przysporzyło nam jakiś problemów, to jest to dla nas ,obecnie, najistotniejszy zmysł pod kątem tego jak dzisiaj funkcjonujemy, jednocześnie zdetronizował on zmysł dotyku, który był dla naszego gatunku wcześniej najważniejszym zmysłem. Z tego właśnie powodu nie można go zupełnie pomijać, ale zarazem słowa Juhaniego Pallasmy rzucają światło na kolejny niezwykle istotny aspekt.
Multisensoryczność
Kiedyś powstał pomysł by do polskich szkół wprowadzić e-podręczniki, gdzie jeden tablet miał zastąpić wszystkie książki. No i super, uczniowie mieliby nosić o kilka kilogramów mniej na swoich plecach. Jednak znamy też, jak to wyglądało w innych krajach wcześniej. Dla przykładu w Szwecji, gdzie zaczęto wprowadzać ten pomysł od 2016 roku dzieci zaczęły notować coraz to gorsze wyniki. Pierwsze co wpada do głowy, to: A tam, rozpraszały się, wyskoczyło im powiadomienie i zaczęli scrollować instagrama. Otóż nie do końca, bo nawet kiedy tablet był używany wyłącznie jako książka to efektywność nauki była niższa. Udowodniono, że dzieje się tak, bo z jednej strony jesteśmy przyzwyczajeni, że pracę mogą nam przerywać powiadomienia, więc nawet jeśli na stole leży wyłączony telefon, to automatycznie stajemy się mniej efektywni. Między innymi przez to, że po prostu sam przedmiot telefonu potrafi nas na pewnym, dosyć niskim poziomie rozkojarzyć. Poza tym, telefon czy tablet nie pobudza tak naszego mózgu do działania jak książka. Przekładając kartki czujemy fakturę, zapach, słyszymy ich szelest, więc aktywuje to dużo więcej obszarów w naszym mózgu, w trakcie nauki, gdzie podczas pracy przed komputerem dużo łatwiej czujemy znużenie. A chyba dosyć istotny jest fakt jak czujemy się w miejscach, w których żyjemy, jeśli nie najważniejszy. Niestety jest to aspekt kompletnie pomijany dzisiaj w projektowaniu.
Zapraszam także do przeczytania artykułu:
Atmosfera jest o tyle istotnym aspektem architektury, że sprawia czy gdzieś czujemy się bezpiecznie, komfortowo, najogólniej rzecz biorąc, dobrze. Nasze odczucia to nic innego jak hormony. Fakt, że produkujemy też hormony, które kreują w nas negatywne odczucia nie jest niczym złym. Jednak w każdym, chyba, przypadku złe są skrajności, czyli zaburzenie gospodarki hormonalnej przez to, jak diametralnie zmieniliśmy sposób naszego życia na przestrzeni lat.
Las oraz generalnie zieleń uznajemy za klimatyczną, ponieważ tam zgadza się wszystko, tam przez wiele lat żyliśmy jako koczownicy. Tam jest idealna temperatura oraz wilgotność powietrza, stonowana kolorystyka, delikatne, rozmywające się światło, naturalne zapachy, wyraźne i zróżnicowane tekstury. My w tworzeniu architektury doszliśmy do robienia kopii od kopii, tworzymy taką, a nie inną architekturę, „bo tak się dzisiaj robi”, więc ma na to wpływ współczesna architektura, ale też ta historyczna w jakimś większym lub mniejszym stopniu, na to jak projektujemy dzisiaj ma też właśnie wpływ to, jakie proporcje wypracowali w renesansie, albo jak układali cegły w gotyku, jednak zapomnieliśmy gdzie to wszystko ma swoje źródło. Stworzyliśmy trochę jedną wielką symulakrę i symulację życia człowieka wychodząc z naturalnego dla nas środowiska i tworząc własne. No i teraz nie tyle trzeba wziąć czerwoną tabletkę i wyjść z matrixa tylko dostosować ten matrix trochę bardziej do jego oryginału. Może to być w pewnym stopniu zbyt ostre sformułowanie, które budzi skojarzania z teoriami spiskowymi, przez co może od siebie dystansować, ale żeby osadzić to trochę bardziej w rzeczywistości, posłużę się przykładami. Stworzyliśmy beton, którego używamy tak na potęgę, że miasta nagrzewają się na tyle, że upały są nieznośne. Nie tylko przez temperaturę, ale jeszcze przez wilgotność powietrza wysuszamy się jeszcze szybciej. Po tym uciekamy do parku, bądź lasu by się schłodzić. Ironia losu, koszmar dobrobytu. Budujemy minimalistycznie, gładkie i bardzo proste w formie budynki, które nie są niczym „klimatycznym”, więc ich ciężka geometria zaburza w naszych wspomnieniach atmosferę miejsca, czy jest bezpieczne, miłe, dobre. Pamiętamy tylko jak dany obiekt wyglądał, nie pamiętamy światła, zapachu, wilgotności i wszystkiego co mówi o atmosferze miejsca, więc wariujemy. Naturalnie zachodzące procesy w naszym mózgu, które miały nam pomagać funkcjonować na świecie stają się nienaturalne w stosunku do tego jak żyjemy i zaczynają nam bardziej przeszkadzać. Tworzenie atmosfery miejsca jest odpowiedzialnym zadaniem, bowiem możemy tym samym wpływać w czasie rzeczywistym na działania ludzi i ich zachowanie, a jednocześnie też nawet na układ nerwowy i nawyki użytkowników w dłuższej perspektywie. Wszystko zależy od tego jaki to jest budynek. Niestety największe budżety planowane są na gmachy publiczne, jednakże najwięcej czasu spędzamy w mieszkaniach, miejscach pracy, biurach, szkołach, gdzie budżety są napięte do granic. Niestety to dzisiaj w głównej mierze kształtuje masy, jeśli chodzi o poletko architektury.
Responses